Alimenty a niestandardowe potrzeby małoletniego

Alimenty 22 lipca 2022

Za utrwalone w doktrynie oraz w orzecznictwie uznać należy stanowisko, że: „Przez usprawiedliwione potrzeby dziecka rozumieć należy potrzeby, których zaspokojenie zapewni mu – odpowiedni do jego wieku i uzdolnień – prawidłowy rozwój fizyczny i duchowy. Możliwości zarobkowe i majątkowe zobowiązanego określają zarobki i dochody, jakie uzyskiwałby przy pełnym wykorzystaniu swych sił fizycznych i zdolności umysłowych, nie zaś rzeczywiste zarobki i dochody. Dzieci mają prawo do równej z rodzicami stopy życiowej niezależnie od tego, czy żyją z nimi wspólnie, czy też oddzielnie” (Uchwała Sądu Najwyższego z 16.12.1987 r., III CZP 91/86, OSNC 1988, nr 4, poz. 42.).  Tak wygląda teoria.

Jak to wygląda w praktyce?

W praktyce oznacza to, że małoletni zstępni stron mają mieć zapewniony dach nad głową, wyżywienie, odzież i obuwie, opiekę zdrowotną oraz edukację, a w uzasadnionych przypadkach – także wypoczynek. Co jednak w sytuacji, gdy nasza pociecha potrzebuje więcej? Gdy ze względu na swe talenty lub pasje, potrzebuje nakładów, które znacząco wykraczają poza standardowe, usprawiedliwione potrzeby?

W jednej ze spraw o rozwód reprezentowałam stronę, której dziecko zawodniczo grało w tenisa ziemnego, co wiązało się z horrendalnymi wydatkami ze strony jednego z rodziców. Indywidualne treningi, fizjoterapia, psycholog sportu, sprzęt sportowy, odzież obuwie, dedykowany tok nauczania – wszystko to w skali miesiąca nie zawsze nawet zamykało się kwotą kilkunastu tysięcy złotych. Drugi z rodziców, choć sam zawodowy sportowiec, kwestionował wszystkie wydatki na dziecko. W końcówce procesu brakowało już tylko tego, aby zaprzeczył, że małoletni w ogóle w tenisa gra. Jego taktyka procesowa opierała się w znacznej mierze na zarzucie, iż gra dziecka w tenisa to nic innego jak zwykłe hobby, które powinno być realizowane na osiedlowym boisku, bez ponoszenia specjalnych nakładów na ten cel.

Czy ta taktyka była słuszna? Raczej nie. W tego typu sprawach absolutnie kluczowe znaczenie ma to, czy dziecko decydując się na rozpoczęcie danego, nawet bardzo kosztownego hobby, robiło to za wiedzą i zgodą obojga rodziców, czy decyzja o umożliwieniu małoletniemu rozwijania jego talentów i pasji była wspólną decyzją matki i ojca?

Istotną wskazówkę do rozwikłania opisanego powyżej dylematu podsuwa wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu, XIII Wydział Cywilny Rodzinny z dnia 13 maja 2016 roku wydany w sprawie o sygn. akt XIII Ca 68/16, w którym to stwierdzono: ,,Pasja związana z jeździectwem konnym była realizowana przez małoletnią już wówczas, gdy rodzice małoletniej pozostawali w związku małżeńskim. Hobby to jest stale przez O. kontynuowane przy jednoczesnym rozszerzaniu przez małoletnią umiejętności i doświadczenia w tym zakresie. Materiał dowodowy nie potwierdza także, aby zainteresowania małoletniej w radykalny sposób obniżyły jej wyniki w nauce. Wbrew zarzutom ponoszonym w apelacji pozwanego są zatem podstawy, aby wydatki związane z uprawianiem jeździectwa konnego przez małoletnią zaliczyć do jej usprawiedliwionych kosztów utrzymania szczególnie, że były to dotychczas wydatki ponoszone również przez pozwanego. Wysokość jego dochodów pozwalała bowiem, aby córka taką pasję realizowała. Jak wynika z zebranego materiału dowodowego dopiero w okresie, gdy powstała kwestia podwyższenia alimentów pozwany zaczął kwestionować wydatki związane z utrzymaniem konia małoletniej. Uwzględniając, że hobby O. związane z jeździectwem jest na zaawansowanym poziomie Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że koszty z tym związane winny być zaliczone do uzasadnionych wydatków na małoletnią. Zwłaszcza, że znaczne możliwości zarobkowe i majątkowe pozwanego pozwalają mu na partycypowanie w pasji córki, a nadto małoletnia wiąże swoje przyszłe plany zawodowe z pracą weterynarza”.

Jak wynika z powyższego, objęte zakresem alimentacji potrzeby dziecka, które nie jest jeszcze w stanie samodzielnie się utrzymać, mają być w danych okolicznościach usprawiedliwione, nie zaś standardowe, typowe czy uśrednione. Każde dziecko jest inne i nie istnieje jedna, idealnie skrojona miara, którą możemy się posługiwać w każdym procesie o zasądzenie alimentów. Ale o tym w kolejnym poście.


adwokat_od_autorskiego

Czytaj moje najnowsze wpisy

Wszystkie wpisy

o autorce

Aleksandra Kabaczyńska - adwokat

Jestem absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończyłam również studia w Centrum Prawa Amerykańskiego, prowadzone przy współudziale Uniwersytetu na Florydzie. Od 2009 roku jestem członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Swoje doświadczenie zawodowe zdobywałam w prestiżowych warszawskich kancelariach m.in.: Rymar i Wspólnicy, Jamka i Topolski oraz Grot Sarbiński Zimny.